środa, 25 grudnia 2024

 




Ten przekaz, te przekazy mówią same za siebie już, krzyczą może głosem tych istnień traconych i dręczonych...
A ludzie...?
Cóż...
Milczą, gdy Bóg woła ich samych!
Amen.

Nic dodać, to Bóg podał swoje!
Amen.
~•~

Z tym przekazem wiąże się więcej, niż sądzicie ludzie, dlatego postanowiliśmy go udostępnić w całości, tak jak Bóg podał i zaznaczył nam sam, że mamy, tak właśnie postąpić z nim, przekazem.
Idzie za nim też na pewno, dodamy, sporo bólu i łez poprzez to, że człowiek jest tak naprawdę jeszcze i nadal sam w niewiedzy przeogromnej dotyczącej życia i śmierci na pewno, ale i świadomości jako takiej nie mając nawet, dodamy, żadnej.
To powoduje mnóstwo chaosu, bólu i łez dla ludzi i zwierząt oczywiście, nas samych też poniekąd, bo żyjemy tutaj z wami ludzie i prowadzimy się sami, jak możemy, czy potrafimy.
Niestety zabolało nas to ogromnie, co się stało ostatnio i dlaczego, ale nade wszystko to, że człowiek potrafi być aż tak zły czasem i nijaki; mowa tu oczywiście jest o istnieniach tych, które są złe rzeczywiście, podłe.
Bóg jest tym transmiterem zdań i poglądów na życie i was samych ludzie, nie my.
To i On też zrobił to, przekaz swój podał nam samym już jakby na ludzi, ich wolę i życie, dodamy.
Stało się to wszystko, co mowa oczywiście, jest prawdą wysoką i niską, bywa, gdy ludzie są aż tak słabi i potulni złu jeszcze nawet, naiwni, że to zło jest dobre i będzie.
Nie, to, że nam nie pomogliście w niczym sami dotychczas ludzie, nikt...
Z pewnością wykluczy was także z pól życia czy śmierci choćby, gdyż nadal jest mowa o wojnie na Ziemi, potopie ludzi niejako za to, czym są i stali się w drodze doświadczenia swego i życia.
My spisaliśmy się dobrze sami, wyjątkowo.
Nikt z was nie podszedł do nas dotychczas by pomóc nam jakoś w tym programie Boga, naprawdę.
A było w czym pomóc, oj było, a i nadal jest, będzie...
Jednakże nikt z was nie raczył nas samych tu ugościć tak, jak Bóg prosił, powiem, powiemy.
Nikt, naprawdę nikt, prócz tych osób od Boga, że tak powiem sama, powiemy.
A są to osoby wymienione już w przekazie niejednym, były, kto był, to był, słyszę, pewne.
Niestety zabrakło dusz ludzkich tu nam prawdziwych, że tak powiem też, szczerych i godnych naśladowania nas samych dotychczas choćby.
Nie ma was nadal ludzie, idziecie do zła ot tak i zasilacie je sami, miast tu przybyć ku nam sami, wspierając nas i Boga prawdziwie.
Nie było was, nie będzie jeszcze może nawet, gdyż wielu z was sądzi, że jesteście sami ludzie na, tyle że tak powiem wielcy już, samodzielni i bystrzy też na pewno, że i Bóg wam nie jest konieczny, słyszę.
Tak wielu z was sądzi i domniema też, choć...
Pokaże się co z wami ludzie za moment, mówi Bóg sam, wyjdzie...
Wyleci wam też niejedno z kieszeni i portfela, wypłynie też na pewno, dodam.
Choć nie o portfel idzie a serce ludzie, co nie macie go nadal — wielu z was, nie.
Tu byłem i jestem dostępny dotychczas, będę, choć...
Nie z tymi już ludźmi co mówione jest dotychczas, nie, nowi będą i przyjdą już sami tutaj z powołania tego, co mowa oczywiście jest o nich już teraz, tak.
Wy nie bójcie się ludzie iść z nami tam, gdzie Bóg i serce, nie.
Niech boją się ci już teraz i zawsze co nie mają ich, serc swoich znaczy, stracone.
Dziś zakańczamy ten rok prawie sami, jak zawsze, bez ludzi jasnych i dobrych, mało ich tu z nami jest nadal, było...
Jednakże Bóg jest prawy ludzie i wie co dalej, my nie.
Każdego podług zasług, dodał, obecny z nami i cichy, skromny i uważny też na to, co dzieje się z ludźmi teraz, dlaczego…
A Bóg to jest, Bóg.
Najlepszy Ojciec, jakiego znamy i dotykamy na co dzień sami w kontakcie tym własnym z Nim, powiemy, szczerym i słusznym też nawet, pięknym majestatycznie i całkowicie, gdyż Bóg to jest ludzie, Bóg...
Zasiadamy z Nim do stołu sami i jemy z Nim posiłek, wy nie.
Dlaczego…?
Proste!
Bóg jest tym Światłem jasnym, dodamy, który mówi wszystko o was ludzie dotychczas, czy o nas, o nas również Bóg mówił niejedno, dodamy, gdyż wie, kto kim jest i dlaczego jest tym złem na Ziemi jeszcze lub nie…
Siadając z Nim do obiadu może, powiedzmy sami, cóż...
Słyszymy Go wyraźnie ludzie — jak was, gdy nie chcecie jeść warzyw i owoców sami ludzie, a jecie Ciało Boże Boga!
Amen.
Ten przekaz jest tym podsumowaniem właśnie roku, tego, co konieczne jest we wzrastaniu człowieka i nas samych też przecież, ludzi...
Posyłamy go dalej, gdyż Bóg tak mówił, że trzeba, nie należy iść śladem innych ludzi, którzy zatajają to, co złe może lub kontrastują czymś na wzór swój choćby, nie, tu nie jest tak i nie będzie, gdyż Bóg mówi swoje, nie my — powtórzę, powtarzamy.
Gdybyśmy to my mówili coś czy cokolwiek, pochowalibyśmy to, co trzeba sami, pozakreślali, jak wy to robicie ludzie sami, nie my.
My jesteśmy tacy, jak Bóg mówi, szczerzy do łez nawet, gdy trzeba, dodamy.
Tak i tu teraz przekaz jest jasny i wyraźny o tym, co stało się nawet z nami samymi ostatnio, zakołysało nami mocno, znaczy.
A jest to i będzie fakt, że ludzie są grabieżcami nas samych, wielu z was tak czyni i uznajecie, że to jest w porządku ludzie, gdy nie jest...
Bóg zaznaczył też kontrast ów własny z wami samymi ludzie, Irminą, Maćkiem na przykład, bo i inni ludzie tu w grę weszli sami, wchodzą; niestety okazaliście się słabi, wielu z was, próżni i zdolni kraść tę Wiedzę Boga nam ludzie, zabierać do siebie jakby była wasza, nie nasza, Anetty i Tomasza — mówi Bóg, dodał.
Zachłanność jest cnotą człowieka Ziemi dotychczas, nieumiarkowanie też w braniu i decydowaniu co dalej może, choć to Bóg jest tym propagatorem zmian nie wy ludzie, nie.
Ziemia to miejsce kaźni nadal przez to, że nikt z was nie raczył się tu pokazać jawnie i świadomie też nawet lub po prostu tak, by inni widzieli go tak samo, jak widzą, widzicie nas, autorów treści, bo jawnie i naprawdę, naprawdę lojalnie względem Boga jesteśmy tu sami i będziemy, uczciwie.
Nie, wam zabrakło wszystkiego może ludzie już poza tym, że jesteście sami jakoś tak nieobecni duchem z nami czy w życiu swoim własnym, dodał.
Nic to, idziemy dalej bez was ludzie nieprawdziwi jakby i już niestety zaciągnięci tam, gdzie zło jest „dobre”, wymaga.
Tu nie chcemy was, nie, po co nam ludzie kłamiący nas samych czy Boga, nie, nie potrzebujemy was naprawdę już takich czy innych...
Minęło to, co złe, minie, choć dzieci zamordowane, słyszę jeszcze, zabite...
To wy nimi jesteście ludzie, wy; wasze ciała tam leżą w grobie już ich własnym ludzie, wy!
Jak i wy może za moment idziecie tam sami, gdzie ta śmierć jest i niszczy życie ot tak, bowiem nie chcieliście nam pomóc w tym propagowaniu Boga Życia, nie śmierci, nie.
Należy dosadnie dodać, że okradając nas z treści — jak mówi Bóg, dodamy, cóż, okradacie tak naprawdę siebie nie nas z godności tej własnej i serca prawego, czystego.
Giniecie przez to często ludzie sami, umieracie, spadacie z drzew i pól jasnych Boga za to, że tak czynicie sami.
Nie mamy nic do powiedzenia więcej ponad to, że jesteście ludzie dość wredni, wielu z was, skoro nas tak ograbiacie z tych przypisów Boga i mowy.
Nie śmiejemy się, nie, choć nam przykro bywa też czasem, że tak można w ogóle zrobić, postąpić.
Nie nasze to wołanie było, a Jego, choć i nasze przez teksty pisane słowem Boga dotychczas.
Amen.
I tak to właśnie bywa, mówi Bóg, gdy człowiek sam nie sprawdza się w znaczeniu bycia człowiekiem wiary i serca, choć myślał, że jest, bywał...
Nie, nie zawsze, czy wcale, dodam, dodał, gdyż wie, kto kim jest i będzie.
Oto Bóg jest, z tą Wiedzą wam przyszedł sam, poił was, karmił sam nawet, choć byliście źli i niedobrzy w tym założeniu Jego, że będzie dobrze i miło, słyszę.
Oto Bóg, któren jest najwyraźniej tym Bogiem Światła i Serca, mowy jasnej, czystej i prawdziwej też nade wszystko, że nikt i nic nie wątpi, że tak jest, a cóż by iść śladem zła dotychczas czy w ogóle…
Poznałem Ja was sam, mówi…
~•~~•~~•~

Przekaz z dnia 14.12.2024 r.


Mam pytania do Was, pytania do ustalenia co dalej Panie Boże, Opiekunie.

Zaczynamy.


Zapewne jak wiecie, stało się tak, że nasi „dobrzy znajomi” wykiwali nas mocno, no mnie szczególnie Irmina, mnie.
Tłumaczą to, ona tłumaczy, że nie chciała, nie wiedziała, nie rozumiała i tak dalej…
I chciałabym, żebyście mi to roztłumaczyli jak chłopu na miedzy, jaka jest Irmina, jakie jest jej stanowisko, jaka ona jest w konsekwencji tych czynów, a raczej ich braku.
Możecie mi pomóc to rozstrzygnąć oraz powiedzieć jak jest naprawdę z tą znajomością, proszę.


Zaczniemy może w ten sposób, mówią, że nikt z tych ludzi prawie co znacie ich, nie był przy was tak, jak powinien, po pierwsze, nie będzie jeszcze nadal niestety, nie będą, choć wiedzą, że Bóg mówi swoje kwestie i żartuje, poucza ich samych, wiedzą, wie Irmina, Maciej, jednak są na tyle bezduszni sami, by nie iść z wami czy tą Wiedzą w przód, a w poprzek jej samej idą przeważnie sami oni, czy inni ludzie choćby, wiadomo.
Spodziewamy się tego i spodziewaliśmy, choć lubiliśmy ich za to, że są z wami obecni, byli, kształtowaliśmy to jakoś sami, mówią, by dać wam wiarę w to, wszystkim, że jest to możliwe, zjednoczenie się razem jakieś może powiedzmy wspólne, lecz i wzajemność jakaś powiedzmy wspólna właśnie.
Nie dało się tak, bo Irmina i Maciej są odrębni wam ludzie, Tomku i Anetto, naprawdę, nie są wam wspólni — nie, nie będą, nikt nie jest może na dziś takim, jak być winien jeszcze, choć niektórzy chcą, mówią tak, że będą z wami iść nawet, przybędą do was sami jeszcze.
Spodziewamy się ich sami nadal, może będą lepsi niż ci, co przyszli do tej pory a byli nam wszystkim tu zgromadzonym, że tak powiem, mówi Bóg, karą jakąś nie pomocą czy wsparciem a grzywną zapłaconą już, Tomku i Anetto, spieniężoną doszczętnie, bo chcieli iść za wami, tak, ale na tyle, byście widzieli ich może, Tomku i Anetto, spostrzegli sami, że są, a nie doczekali się ich w niczym do pomocy niemalże samych.
Szli za wami więc sami jako lud, ludzie poniekąd, pomoc, pomocni byli tak — na tyle, co brali, powiem, pomagali sami, bo i brali też, brali, oj brali sami niejedno wam ludzie, Tomku i Anetto, Irmina i Maciej.
Spodziewałem się tak, powiem — powiedział, że będą brać i brać jeszcze wam ludzie, Tomku i Anetto, a dawać to ino co konieczne jest może wyłącznie, na pokaz powiedziałbym też, dawali siebie wam, Tomku i Anetto, sposobiąc się przy tym do ogarniania was tak, że tak powiem, jak inni ludzie Ziemi przecież.
Nie zrobili nic więcej nad to, co robią, a nie robią, wiadomo, pomagają tak, dodam, by pomoc ta szła wam na rękę niejako, Tomku i Anetto, była z wami i przy was ta ich pomoc, jednakże taka, jaką dają też innym ludziom Ziemi nie wam samym, wszędzie.
Zatem dawali też siebie tyle, ile brali sami stąd czy chcieli brać, dokładnie, nic ponadto ludzie, Tomku i Anetto, niewiele.
Spodziewali się więc tego też, powiem, że mogą odejść wam ludzie, Tomku i Anetto, sami, choć liczyli na to, że nie, będą przy was dalej jak wszyscy, za to szczególnie, że będąc byli z wami, ot tak po prostu przyszli.
Nic podobnego dodam, choć wiedziałem, że to ich spotka dziś samo, co robią — mówi, dobiegnie w końcu kres na pewno tego, co mówione, znaczy pielęgnowania też może „przyjaźni” niejako takiej, która jest i była, a nie ma jej jawnie nigdzie, nie była obecna wśród znajomych niczyich w sumie, bo ni waszych, ni tamtych ich znajomych też, dodam — dodał.
Te przyjaźnie to wirtualność jest niejako pewna, nie ochota bycia z wami przy stole jednym, Tomku i Anetto, na zawsze, nie, niestety nie zrobili tak, powiem — sami, co trzeba...
Ja nie spodziewałem się tego, dodam, że przejdą dalej do etapów dalszych sami, bo wiem, jacy są i byli, będą, spodziewałem się też zdrad wszelkich tu nawet, dodam, po stronie tej i tamtej już może, czyli tej od Irminy, Macieja, lecz i tej innej, od ludzi...
Ja spodziewałem się więc też tego, co będzie, bo wiem, że przyjdzie, przychodzi.
Bóg
Ludzie zdrady to są na dziś, zdradzili, a nie będą iść nadal z nami, bo wymiękną też przed tym sami, co czeka ich teraz za to, co robią sami, jak postąpili względem was i Wiedzy, a czeka to oczywiście ich teraz, co „oddane” im jest i będzie.
Amen.
Oddajcie im wszystko już sami, Tomku i Anetto, gdyż nie chcą wam pomóc czy pomagać też jawnie nadal i prawdziwie — to wiem, bo widzę też zachowanie Irminy i Maćka, jej męża, partnera, widziałem.
Chcieliby iść z wami sami, a nie chcą się pokazać tak, jak trzeba być jawnym już i szczerym, prawdziwym, oczywistym też wobec tej Wiedzy, Boga, Mnie znaczy samego.
Amen.
Nie spodziewam się ich wcale, dodam, dalej, gdyż sponiewierali się sami już mocno tym spojrzeniem nieprawdy nań na Wiedzę, Boga — Mnie znaczy, a i was, Anetto i Tomaszu, nie lubili wystarczająco by chcieć wam pomagać tak z serca już i z siebie, lecz pod przecinek i kropkę raczej.
Przyczyniło się to też do napaści wielu ich samych, dodam, gdyż nie wskazywali was jawnie, autorów treści Moich Boga, jako tych wyłącznych ich autorów i znawców Moich Boga rzecz jasna lub pomysłodawców niejako Wiedzy…
Nie, woleli iść pod prąd kłamstwu, sądząc, że nie Moje Boże teksty szły czasem może choćby, a ich, ludzi, innych ludzi znaczy, sądzili...
Spodziewali się nań wiele po niej, tej Wiedzy, zrzynali ją stokrotnie i stukrotnie rzec mogę, dla siebie samych biorąc, co trzeba, zmieniając to podług słów własnych, rzeknę, co trzeba, by następnie zwyrokować się nimi samymi niejako jako autorzy ich właśni poniekąd, tych słów Moich Bożych, nie ich przecież, Moich!
Znaczy to też, iż skradali je — te słowa, konteksty słów wszelkie i poematy Moje Boże na rzecz swę biorąc i dopieszczając je, te treści już nie Moje Boże a ich niby, na swoje własne stragany biorąc, rzeknę...
Bo szli podobnie innym ludziom z tym, dodam, skradaniem słów Boga nie do podziału Bożego jawnie i oczywistościowo — oczywiście, a biernie, po kryjomu sporo treści jest wziętych, zabranych, spisanych może przez nich już i zwróconych w postaci słów ich własnych rzekomo, Irminy.
Nie oznacza to, że kradli, a brali, biorą nadal do siebie, co chcą niejako stąd od was, Anetto i Tomaszu, biorą...
Czy kradzież to jest — pytam, zapytał?
Nie wiem sam, nie osądzam ich jawnie za to, gdyż są zaangażowani też niejako w naprawianie ludzi i siebie — dodam, byli...
Czy kradli, powtórzę; tak, gdy nie mówili, że to nie są ich własne treści a twoje Tomku z Anettą, Anetto, Tomaszu...
Wasze — nie ich, wasze!
Bo waszymi są te treści nie ich naprawdę, choć chcieliby tak mieć, jak wy i być w tym programie Mojem choćby, nie będą, przez wzgląd na serca i dusze takie nieokrzesane dziś i nadal, dotychczas, że biorą treści wam, Tomku z Anettą, nie mówiąc dokładnie, skąd biorą, z jakiego źródła pochodzą owe treści i czyje są naprawdę; od Boga!
A mówiłem tak niejednokrotnie im, wam wszystkim ludzie byście czytali je i brali, pożytkowali je rzecz jasna dla siebie, aczkolwiek uwzględniając tu — w tym miejscu, Moje własne dzieci: Tomka z Anettą głównie, ich pracę doceniali i serce, Miłość i oddanie, dla ludzi i ludziom, zwierzętom...
Bo oddani są jak nikt z was naprawdę, czy byli, poświęcili na to wiele lat sami, by oddać wam te treści i podzielić się nimi z wami wszystkimi, Irmino, Maćku, inni.
Tak, dzielili was i siebie sami porządnie i szczerze, wy nie, nie chcieliście ich obdarować podobnie życzliwie i z serca, jak oni to robili lat wiele już nawet sami, dla was i ludzi.
Spłakali się nie raz sami, mówię, bo widziałem, oboje, czy każde z nich oddzielnie płakali, bo widziałem też to niejednokrotnie, gdy nie pomagaliście im sami ludzie, korzystając z nich jednocześnie sporo i dużo — dodam, ogromnie nawet, ciągle...
Pożywialiście się u nich jak pokarmem tym jedzeniem Boga Moim może, acz ich głównie, ich to gotowanie jest i było wam ludzie, ich — powtórzę, ich; Anetty i Tomasza!!!
Wy ani jeść ni pić daliście im czy komukolwiek widzę, bo widziałem też, ilu z was pomyślało choćby o tym, by na jedzenie im dać jakiś grosz, na chleb, gdy nie mieli sami, a było tak, było Moi Drodzy ludzie Ziemi, było.
Nie daliście też na wydanie Dzieł Boga niczego, licząc na cud co niektórzy, spełnienie samoistne się może Bożej obietnicy, wiedząc, że nie będzie to im łatwe, Tomkowi i Anecie z przyczyn oczywistych, jakie podali wam Irmino i Maćku, zapewniali was o nich, mówili, bo i było tak, owszem, niełatwo, a trudno im było wielokrotnie w tej pracy na rzecz ludzi czy ludzkości...
Nie pomogliście również wówczas gdy prosiłem was sam o chleb i wodę, przekaz dany wam samym na życie i rolę tę wiodącą w życiu, przyjaźń czy miłość też...
Pragnąłem was widzieć tu z nami sam, poprosiłem nań o to Anettę, by dała wam „cynk” na to, byście zjawili się i stanęli w szeregu dobroci swojej, Miłości, serca i wsparcia im samym, autorom przez to; nie ma was, nie było dotychczas nigdy, gdy wołałem was tak naprawdę, nie stawiliście się do zadania tego, by pomóc jakoś więcej czy bardziej, w czymkolwiek dodam, w czymkolwiek, acz nie za darmo — nie, pobrane to są rzeczy, mówię, za pobrane znaczy, mogliście choćby więcej dać z siebie tym ludziom pomocy jakiejś wymienionej może w przekazie niejednym...
Nie daliście nic prócz kaw, owszem, piłem je z nimi, małe, malutkie te kawki są od was niestety jeszcze czy były, oj małe, bo inni też wiedzą, jak małe są to kawki od nich, „maluczkie”...
Ta Ziemia funduje małe kawki ino ludzie, Tomku i Anetto — wam, maleńkie kawki to są czy były, a i żadne odpowiem, bo widzę co i jak, kiedy…?
Zatem podglądałem też ludzi innych, niespecjalnie tutaj na Ziemi łaskawych im, Tomkowi i Anetcie, nie, niespecjalnie — powtórzę.
Tacy to jesteście wy wszyscy, Irmino i Macieju, czy inni ludzie stąd, z tej ziemi okupacyjnej rzeknę już raczej, okupacji...
Sprawdziłem to sam, powtórzę, kto co dał i pomógł, jedzenie skąd było im dane, od kogo, czy w ogóle, picie właśnie nie kawa, a napoje jakieś może dobre; no nie mieli nic, patrzcie od was ludzi korzystających z ich pomocy i wsparcia przez tak wiele, wiele lat naprawdę, długo, służyli wam sami dniem i nocą dodam, noc i dzień bez wytchnienia prawie, byście wy zgarnęli śmietankę z kawy sami postawionej im może i dorośli do znaczenia bycia człowiekiem prawdy i serca.
Tak, oni się starali mocno o to, by wasz duch ruszył z miejsca i proponował im niejedno we współudziale pracy dokonania rzecz jasna, pomocy wszelkiej im i dla nich, wspólnie z wami może do tego, wspólnie...
Nie doczekali się nic Irmino Macieju, niewiele jak wiecie dostali nań od ludzi i was samych; niewiele to jest, powiem, mało, choć starali się za dziesięcioro oboje, a i stu czasem...
Kto nie rozumie znaczenia tej pracy, wysiłku włożonego nań, monotonii spisywania słów, bez końca pobierania ich też, no cóż, to i nie zrozumie też czy nie zrozumiał, o co sam prosiłem was ludzie, prawda?
Wolicie babrać się w umysłach własnych i odchodach, że tak powiem innych ludzi, niż tu przyjść i spostrzec naprawdę kto kim jest, jaki, jakimi są ci ludzie tu dobrzy dwoje, Anetta i Tomek, bo są tacy, byli, dawali wam siebie darmo ludzie, bez pieniędzy żadnych, nic nie pobierali od was przez szereg lat, choć mówiłem im już na początku, bierzcie i pobierajcie też opłaty za te wasze zadania trudne, niemierzalne; zleciłem to wam Tomku i Anetto, wszak pamiętam, mówiłem na samym początku, powtórzę, iż macie pobrać pieniądze za tę pracę, za wykonanie jakiejś pracy pobrać również pieniądze należne wam ludzie, Tomku i Anetto.
Nie wzięliście nic, nie chcieliście.
Czekaliście na zew wspólny i pracę pamiętam, jedność, na jedność znaczy ludzi i serc ludzkich — liczyliście w tym zadaniu, na pomoc rzeczywistą i szczerą.
Nie pomagali wam latami...
Siedzieli tu i pili co najlepsze, spijali z pracy waszej Tomku i Anetto, kradli, powiem szczerze już, kradli tę Wiedzę wszyscy tu wchodzący, a was, Tomku i Anetto, omijali z daleka, nie pokazując się może jawnie, byście nie widzieli ich ot tak prosto i łatwo, a nocą schodzili się tu niejednokrotnie, nocami zabierali treści, traktaty Moje Boże kradli pod siebie i dla siebie biorąc, przenosząc je na własne, że tak powiem nośniki tekstowe, laptopy, kartki i zeszyty i tak dalej kradli, co się da, powtórzę, kradli wam to ludzie, Tomku i Anetto.
Ja dziś wam to chcę to już mocno uświadomić, bo sądzicie, że było lżej może i inaczej…
Nie…
Mocno było z kradzieżą nasilone to, co mówię ludzie, Tomku i Anetto; ściągali, co się da nawet niektórzy, zanosili do siebie, pisali podobnie jak Irmina i Maciej powiedzmy, do nich, pod swoje własne teksty i nazwiska podciągali wszystko niestety — Tomku i Anetto, sami.
Widziałem to niejednokrotnie sam, powtórzę, widziałem to sam jako Bóg, Energia, iż kradliście im teksty Boże ludzie inni po to, by je sobie ulokować w pracy własnej, że tak powiem, zamieścić...
Na swoje konto zabieraliście je rzecz jasna, do siebie.
Tak było, powiem, a i dopowiem też, że sam trzymałem was za rękę wielokrotnie ludzie i mówiłem wam „nie brać tego, proszę”, „nie wasze”.
Prosiłem też, byście biorąc, gdy już bierzecie je — te treści, myśli, kody mentalne i świetlne, świetliste też oczywiście; no byście sproponowali je innym ludziom u was, owszem, jednak byście zaznaczali, że pochodzą one od Anetty i Tomasza, dzieci Mi miłych, Boga samego...
Trzymałem was za dłonie, tak!
Stałem przed wami niejednokrotnie, patrząc wam w oczy, gdy kradliście to i tamto, byle co czasem, byleby tylko zaczytać u siebie na spokojnie to wszystko, zanalizować i rozpoznać pod kątem przydatności wam samym.
To robiliście dokładnie, to!
Z imion i nazwisk powyliczam was też jeszcze, gdy pora na to będzie, spodziewajcie się wyliczeń nie takich ludzie kradnący czyjąś pracę i zabierający ją im, tym dzieciom Moim własnym, Anetcie, Tomaszowi.
Amen.
Zapowiadam, rozliczeń będzie więcej już dla ludzi, was, którzy nie macie szacunku do Słowa Boga, Bożego — po pierwsze, a po drugie kradniecie je sobie ludzie ot tak...
Ot tak sami...
Spójrzmy dalej, naprzód...
Przychodzą tu istoty niehermetyczne z nami też zupełnie, a odległe, które zasilają się innymi rodzajami wiedzy, a tu są obecne tudzież po to, by zawłaszczać Moje przykazy, przykazania, co znaczy, że plądrują niejako was Tomaszu i Anetto, inni ludzie, innych wiar i poglądów, zachowań i racji, jakie posiadają sami lub nie, motywów...
Tak, są tu tacy też, którzy zwodzą się sami na ogół w miejscach trudnych i niebezpiecznych, a tu was, Tomku i Anetto, śledzą lub spisują też to, co wy im wygarnęliście niechcący pod batutę Mę, że tak powiem, Bożą.
Bo kazałem wam sam pisać to, co pisano, prosiłem...
Tak i tu odzew był i jest...
Schodzą się i tacy tu „garnkowi” i gotowi grać w karty nadal z wami choćby, Tomku i Anetto...
Na pewno wielu zabrało treść z tych ofiar ludzkich, że tak powiem cienia ich własnego, bo po nocy są, przychodzą oczywiście, z nocy przyszli sami ku wam, z nocy nabrali się i odchodzą, by wrócić ponownie i kraść dalej, powiem…
Sprawimy tak, że odejdą docześnie zupełnie, Tomku i Anetto, gdy kradną i zabierają chleb tobie, czy wodę, Anetto, Tomaszu, dzieci; im pierwej zabraknie, zaznaczam tym, co nie dali i nie pomagali wam nijak, niż wam dzieci, Tomku i Anetto, niż wam...
Pierwej zabraknie tym mleka i wody, powiem, co kradli i żywili się wami na ogół sami wszyscy, w tym energią i pracą waszą głównie — niespożytą, gdy wam zaś nigdy tej wody dobrej ze źródła nie braknie, ni soku, czy cytryn.
Amen.
Jakem Bogiem jest, tak przysięgłem już sobie sam przecież, że podam Ja was ludzie na ogół, podam, po nazwiskach waszych podam niejednokrotnie każdego, kto tu był i krzywdził ich, Tomka z Anettą, ranił i zalewał kłamstwem swym, miast być wsparciem im samym w tym Bożym dziele i pracy, ramieniem do oparcia się na nim — oczywiście, dodam.
Bóg
Wielu z was manifestuje, widzę, serca odwrócone swoje, co oznacza, iż lgniecie do miejsc czarnego zła i przekleństw jego własnych, tam zbijacie coś, dary i monety zostawiając już im, tym draniom może często i skubańcom, szczwanym lisom też, a nie tu, gdzie Bóg jest ofiarą wam sam ludzie dany, przybył w ofierze tej własnej wam ludzie, dodam...
Bóg

Reszta przekazu kierowana jest do Anetty i Tomasza.
Także przekaz proszę zamknąć w tym momencie.
Amen.

Bóg Ojciec.

……………

Podaj go tym ludziom, co o nich dziś mówiłem; jest jedna kobieta ofiarna w sercu, jest, to Lidia.
Opowiem o niej za jakiś czas może, gdy będę gotów sam na tę opowieść i prawdę też głównie, prawdę.
Wystarczy.

Bóg

A teraz, tak, Boże, pytam Cię, Istoty Światła, jak honorowo postąpić z nimi, z Irminą i Maciejem, bo dziś wyraźnie w energii podkreśliłeś mi, że nie byli w porządku, kradli Wiedzę jak inni, nie podpisując się, a to, że już zmienili, zablokowali konta z Twoją Wiedzą Boże, ja to przechorowałam, jak wiadomo, przecierpiałam ogromnie, tydzień nieprzespany i z głowy, bo to również się do tego przyczyniło, mnóstwo bólu głowy, ataków, dziwnych stanów i trudności, przejęłam się bardzo niestety, przejęłam.
Pomówmy, Tato, jak powinniśmy postąpić teraz z tymi ludźmi, których uważaliśmy za przyjaciół, a oni nas.
Bynajmniej tak to nam mówili i kreślili do nas samych.


Jako Bóg powiem tak, iż należy to wszystko skończyć już raczej z nimi, nie iść tam do nich w sąsiedztwo jakieś, powiem i bycie wspólne, gdyż nic to nie da po pierwsze, po drugie porani was bardziej, sądzę, gdyż Irmina jest bardzo zachowawcza w kontakcie z innymi ludźmi, nie zupełnie gościnna, choć mówi tak, że tak, nie, widzę, że nie…
Ona jest, fajna bywa czasem, tak, ale nie na tyle, by uczciwość swą z siebie wydobyć na tyle, by drugi człowiek mógł być z nią w spokoju i przyjaźni trwać, rozgościć się spokojnie przy niej też bez poczucia lęku i obawy, że będzie słabo jakoś i trudno…
Tu dziecko, Perło oczywiście, chodzi o dwulicowość dusz, powiedziałabym, twoja nie jest tą, jej nadal skacze z kwiatu na kwiat właściwość duszy i serca, co powoduje, że nagada się dużo może, a robi mało, gdy trzeba czy pomóc, czy doradzić coś dobrze, uczciwie, pomóc głównie.
Pisze wam posty, pisała je dotychczas — wiem, jednakże nie napisała ich w taki sposób, by jaśniały wam na grządkach warzyw waszych i świeciły mocno, intensywnie ogrzewając je — te grządki, produkt pracy waszej trudnej i długiej, wieloletniej, codziennej i nocnej też naprawdę, a jeno przykrywały je jakimś płomykiem Światła, powiedzmy, płomieniem…
Przykrycie samo to mało w obliczu tych słów, Tomku i Anetto, zważcie.
To tylko lekkie nałożenie zwałów czegoś powiedzmy, waty, płótna jakiegoś choćby, sczyszczenie…
Jednak żeby ogród wasz wspólny — myślałem — rósł, no trzeba było znacząco podlewać to wszystko codziennie, wiadomo, wszyscy, po kawałku każdy, a czworo to już i rozsady idą jakieś na dalsze inspekta, że tak powiem, ziemi żyznej urodzajnej Mojej…
Mówienie jest ważne, rośliny, owoce, warzywa tudzież, no przyjmują kwestie słów pięknych, ambitnych i prześwietlonych Światłem samym czy Miłością, wiarą, nadzieją, oddaniem codziennym i szczerym też, prawdziwym…
To rośliny wówczas czują to, kwitną, rosną szybko, mega rosną i gwałtownie też biją się do góry do nieba gwiazd…
Tak i tu też zabrakło pyłu gwiezdnego u Irminy i Macieja — słów takich wzmacniających siebie i innych ludzi po przekroju własnym ogarnianych i zwoływanych, by ci szybko przejęli to podobnie i zaczęli produkować tlen Boży ludzie, Tomku i Anetto, wodę źródlaną zalewać czy podlewać kwiaty i rośliny, warzyw moce pozyskiwać oto w ten sposób szybko.
Zabrakło was ludzie u Anetty i Tomasza, oj zabrakło.
Nie nauczyliście się jeszcze nic może, powiem dotychczas, choć lat wiele byliście z nami, jednak nie na tyle długo by wiedzieć, że praca Anetty i Tomasza była pracą wspólną wam także, mówię, dla was…
Zwoływałem was latami, sugestywnie mówiąc to i owo — byście zrozumieli, że to nie tylko oni mieli czytać, płukać te warzywa, obierać i gospodarzyć wam tutaj sami, ale wy również mieliście podlewać, grabić, ścinać, kosić i gotować tu z nimi Boże pokarmy dla ludzi, Irmino, Maćku, to wy mieliście im pomagać jako pierwsi docelowo, następni mieli iść za wami w szeregu prawdy i Światła, serca…
A po nich kolejni, bo tak by było, gdyby choć raz ktoś z was, wszystkich naokoło, że tak powiem, zaangażował się solidnie w tę pomoc Tomkowi i Anetce Morawskim; nie, nie było was — nikogo, nie w tej formie i nie tak jak prosiłem czy błagałem was, niekoniecznie w żadnej formie, do której zachęcałem was Ja sam…
Sposobów jest wiele by pomagać ludziom innym, powiem, którzy znajdują się czy znaleźli w położeniu trudnym niewystarczającym im samym, głodowym choćby bywało, trudnym ponad rozum i stan duszy, trudnym — dodam, dodał.
Nie chcieliście iść tam do nich pomagać im bardziej czy więcej, nie pytaliście nawet nigdy, powiem sam, o nic, bo nie zapytaliście też, czy im przywieźć coś, podrzucić, wysłać, spieniężyć jakoś trochę; może tak — jak nie inaczej, no to tak!
Choć mówili wam, że walczą i zmagają się z trudami Ziemi i tego, co im zrobiono w akcie zła i nieszczęścia nań sprowadzonego nań, to i tak nie ruszało was nic, powiem, by pomóc, wyraźnie i szczerze — dodam, z serca.
A gdyby tak było, dziś oni byliby silnymi i gotowymi do pracy dalej ludźmi znacząco, nie są, nie teraz.
Nie pomogliście im — powtórzę — sami, nawet mając nieporównywalnie więcej niż oni, nie kwapiliście się bardzo do czegokolwiek ludzie.
Irmino, Macieju, to czas rozliczeń prawdy jest — patrzcie, majątków i ziem może dalej, za chwilę…
Każdy poniesie to, co uniósł dotychczas sam, niewiele znaczy niektórzy ludzie, mało.
A ci, którzy chcieli dać ogrom darmo innym swej pracy i serca, Miłości do was ludzie na początku ogromnej, ludzi i zwierząt, cóż…
Zostali z niczym przy was ludzie obojętni na ich losy i przeznaczenie własne powiązane z tym, co robią czy robili, bo i siły inne osaczały ich codziennie, nie was, nie…
To oni zmagali się na ogół bardzo i często, czasowo wykonując tę pracę obronną Moich Dzieci Świętych, Zwierząt.
Dzieci zwierząt znaczy — bronili, Tomek z Anettą głównie, nie wy — powiem, nie.
Nie uprawiając sport w domu i zabawę, nie.
Nie leżąc i płacząc czy zanosząc się ze śmiechu, no nie…
Wyście wszyscy powinni stać w szeregu z nimi, Tomaszem i Anettą.
Recytować te słowa i przekazy, o które prosiłem was sam wielokrotnie; uznaliście, że w domu dla ścian, no proszę…
To niech te ściany was nadal słyszą i słuchają, bo Bóg nie chce!
Amen.

Podaj to dziecko im, tym ludziom teraz, niech wiedzą jak było prawdziwie i szczerze ze strony Ojca podane — co podane, a i was, Tomku i Anetto, też…
Stanowisko wasze niech będzie jawne już i Moje nade wszystko, gdyż to Ja inicjuję przekaz w tej formie i postaci, jak i słowo każde podałem wam dzisiaj do spisania, proszę, odczytania może, gdy moment będzie właściwy na to, odczytajcie to sami, Anetto i Tomaszu, a ich, tych ludzi, pogońcie do rodzin swoich i żyć tymczasem.
Doświadczeń i klęsk może bez tej Wiedzy i jej popiołu nawet…
Amen.

Jakem sprawiedliwy, tak będę dzieci swoje chronił, dodał.
Tych zaś, co milczą czy kłamią, kłamali też, dwulicowali się tu z nami czy przed nami choćby, pisząc nie swoje jeszcze nadal, a Me, Boże…
Cóż…
Spadliście z piedestału słów Boga sami szybko, żegnam zatem was sam — jako Bóg, co widzi ludzi i kocha ludzi dotąd, dopóki oni sami kochają Mnie i odwrotnie, na ponów.
Wypędzam was z tych zadań od Anetty i Tomasza sam na dziś…
Co dalej, nie wiem.
Dziś wiem, że nie daliście im nic prócz tych oznak rzekomego wsparcia i wspierania ich, wymyślonych przez was głównie, nie przez nich bądź Mnie samego, a podałem je, te Moje formy pomocy dla Anetki i Tomka, choćby poprzez pokarm jakiś, konserwę, słoik, jajko, chleb — chleb to mają, sami nim obdarowaliby was za moment na pewno, tak czuję, a Tereska dostała własny.
Nie służyło wam to, nie podchodziło raczej może by wesprzeć i pomagać, choć macie to, co trzeba, widzę, mieliście, nie brakło wam nic dotychczas — Irmino, Macieju — jak im może, tym ludziom, Anetcie i Tomkowi, przez wzgląd na wielką darowiznę Mnie Bogu daną…
Zapytacie, czym to było i jest ludzie…?
Nie musicie!
To serce jest Anetty i Tomka oddane w ofierze niemalże mógłbym rzec, w poczet tych zadań i prac nietypowych i trudnych wielokrotnie, niekończących się może, zaszeregowanych jako dziwne dla społeczności Ziemi, niewybaczalne choćby od ludzi, niepojęte i destrukcyjne może nawet, choć jest i było zupełnie odwrotnie…
Bo ta Wiedza ściągnęła wam ludzie na świat Mnie ponownie samego, Boga.
Sprowadziła wam Mnie niejako ludzie na ponów z miejsc, w których byłem i żyłem tam bez was ludzie dobrze, choć oni, Tomasz z Anettą, zawołali Mnie stamtąd, sprowadzili do was ludzie na pomoc, wsparcie i opiekę — mówię.
To oni Mnie wam oddali ludzie, Anetta i Tomek.
Sprowadzili, uhonorowali też wielce, gościli w domu swoim do momentu, aż przestaliście myśleć sami ludzie, czym to jest, jak wielkie i pożądane jest to objawienie Boże dla ludzi Ziemi, pobyt ów tu z wami…
To i wówczas zło zrobiło swoje tym ludziom, obojgu umilając życie doszczętnie.
Gdzie byliście wówczas, a i wcześniej czy później…?
Nie wiem…
Jako Bóg, nie widzę was — dodał…
Jestem już za odejściem waszym Irmino i Macieju nawet z pól energii Anetty i Tomka — dodał, czy Moich…
Może inni okażą serce większe i piękniejsze, a nade wszystko szczere i prawdziwe w rozpoznaniu Boga oto, zrozumieniu kim jest i jaki, jakim jestem Bogiem sam, skąd plan jest do tego, podał!
Czas leczy niejedno to i Anettę, co ufała ci tak mocno sama i lekko w gruncie rzeczy patrzyła na ciebie czy profil, iż nie widziała nawet oderwania go od was samych, schowania poniekąd.
Sądziła pewnie, że za dobro podobnie otrzyma dobro, równoległe i prawdziwe.
Pomyliła się.
Płacze w duchu sama przez to i cierpi, że zrobiłaś tak Irmino w gruncie rzeczy, iż profil własny zarobkowy, że tak powiem, jawny był i oczywisty, wiadomo, a profil Anetty i Tomasza i Boga, Boga nade wszystko profil — nie ich, ludzi, nasz Boży, był u ciebie schowany, zagrzebany tak głęboko — powiem, że nikt, ale to nikt naprawdę nie mógł do niego dotrzeć ponad kilka osób niechętnych nam samym, wiadomo też.
To by było tyle, dałaś szlaban na Wiedzę Boga sama, daliście, choć to wy mieliście jako pierwsi, będąc z nami w korelacji wyjątkowej już — sądziłem, mówi, no mieliście upowszechniać się z nami w sposób Boży.
Sprawiedliwie i lojalnie, uczciwie i nade wszystko z Boga — Irmino, z Pana.
Zabrakło tu prawdy i serca sporo, zabrakło.
Niestety i Bóg płacze sam nad wami czy przed wami też jestem obok, jedno było, płaczę.
A dzieci idą do rzeźni dalsze, Irmino, Macieju, jeszcze…
Choć nie musiały może, nie wszystkie i wszelkie…
Starczyło iść z nami, nie w poprzek nas, a z nami, Maćku, Irmino…
Równolegle, ramię w ramię od dawna, pas w pas znaczy, do przodu.
Nie bać się Światła, bo cień gorszy, zostaje wam jeszcze z wami ludzie nadal, Irmino, Macieju…
Ten cień to zło któregoście chronili, miast Mnie Boga wesprzeć w programie transcendencji Ziemi, właściwie angażując się we zmianę każdą możliwą, jak Tomek z Anettą i Teresą — dodam, Teresą.
Ona jest z nami i idzie dalej, dodam, Teresa.
Chodźcie i wy powiem może jeszcze, nie dziś, a i butów nie macie nawet sami jeszcze, zgubione…
Może „Marty” je znajdą — te buty, lubią szukać, oj lubią.
Tu się nikt o nic nie upominał, no to miał, co miał.
Amen.

Podajcie Me słowa dzieci dzieciom innym jeszcze, choć miało być dość tego dawania bez końca czy umiaru w poczet wsparcia takiego, jakiego świat nie zna — dodam, bo sam się przeliczyłem w tym założeniu, mówię, że ludzie tacy są dobrzy jeszcze, byli.
Rozdziela was pieniądz Irmino i dobro niewystarczające, z Anettą i Tomkiem.
Amen.

Niech każdy pójdzie do siebie i modli się już sam za siebie z was.
Co dalej, Bóg wie ino.
Amen.

niedziela, 1 grudnia 2024






Przekaz Boga z dnia 30.11.2024 r.


Gdy wstępujesz na drogę Światła, z automatu rozbija ci się twój system mentalny przekonań i wiary w to „dotychczasowe” powiedzmy, działające w tobie do tej pory znaczy.
Ginie to i upada dość szybko i gwałtownie powiem w naporze słów prawdy i nowego spojrzenia nań naprawdę oczywiście.
„Nowe” leczy cię i uskrzydla, bowiem zmienia cię oczywiście pod kątem struktur świetlnych w tobie samym człowieku, modernizuje je gwałtownie i zmienia te struktury na Światło prawdziwe, rzetelne.
Co znaczy, że idąc drogą prawdy już i serca, no nie ma mowy też człowieku, byś myślał nadal tak, jak myślałeś dotychczas i chciałeś myśleć o życiu, świecie sam, znajomości świata dotychczas, dotychczasowej, a zmienia się wszystko, powiem, wszystko ginie w obliczu prawdy o Bogu tej, jaką Ja sam wam ludzie przedkładam, mówi Bóg, dotychczas czy w ogóle...
Wszystko skreśla się samoistnie już niejako w obliczu słów Moich, dodam, tych, które oto idą wam ludzie z „Góry”, nazwijmy to, ode Mnie.
Tu Bóg jest inicjatorem tych zmian i postępu oczywiście twojego duszo lub nie, jeśliś martwa jest już duszo, stępiona.
Ja jestem, mówi, ich pomysłodawcą, jak również spadkobiercą nawet, powiedziałbym, co znaczy, iż te słowa idą do Mnie z powrotem co wypowiadam je sam teraz, abyście wiedzieli i rozumieli też ludzie, dlaczego są mówione i po co...?
Wstępując na drogę serca i mowy Bożej Boga jesteście wiarygodni już na tyle sami, powiem, że i nikt was nie ruszy ludzie w drodze postępu dusz duchowego przecież, nie inaczej...
Znamionując Mnie Boga tym postępem własnym ludzie, czynicie to, powiem, co Moje jest i piękne, właściwe i konieczne wam samym ludzie w drodze ewolucji swojej — nie Mojej, Bożej, nie.
To wy jesteście tu w drodze głównie ludzie, nie Ja, Bóg.
Choć postęp dotyka Mnie właśnie tak, powiem, jak zasugerowałem wyżej sam.
Amen.

Mam nadzieję, że rozumiesz duchu Mój własny „postęp” ów, zjednoczenie ciał i dusz Moje własne w was samych ludzie.
Amen.

Bo jestem z wami obecny dotychczas, lub nie.
W zależności od woli i postępu dusz duchowego.
Amen.

Kto zrozumiał, ten wie, nie idzie pytać się gości co dalej, bo wie...
Dał jeść i pić gościom swoim, mówię.
Amen.

Wstępując na drogę Światła, jesteś wolny człowieku, dodam, kończąc myśl...
Choć czas trudny powiem, jestem z wami ludzie dotychczas na Ziemi...
Momentami jestem tam natomiast, dodam, gdzie nie ma was ludzie, nie było.

Bóg

Zapowiadam co najgorsze, mówi, idzie do każdego już w zemście to, co skradł, ukradł, znaczy i podpalił, zjadł, grillował też sam niejednokrotnie to zwierzę człowiek nieprawy i zły, rzecz jasna — nie dobry, a zły, bo złymi jesteście nadal ludzie, choć mówiłem wam niejednokrotnie sam, że czeka was głód i śmierć za to nawet, co robicie sami tu na Ziemi ludzie, tym Dzieciom Moim własnym.
Amen.

To wojna jest już zimna, nie chłodna ludzie, a zła, podstępna jest ta wojna, co idzie wam już ludzie, złowieszcza.
Czekałem wam lata, dodał, na siebie sam w was ludzie, dobro i pokój właśnie — nie śmierć, a dobro oczywiście, radość.
Kierowałem was tam ludzie latami, do Anetty i Tomasza na research, spotkanie z nimi i Mną proponowałem wam ludzie niejednokrotnie, powtórzę, nie chcieliście iść tam do nich sami, dobrowolnie, jedząc zwierzęta rzecz jasna, olaliście to wołanie Boga Moje, żartując z tych ludzi i Dzieci Moich jednocześnie, proponujących wam to, co wypracowali wam ludzie sami dotychczas, w pokorze serc swoich i Miłości do Mnie Boga.
Amen.

Zlekceważyliście to wszyscy, widzę, sądząc, że Bóg jest głuchy czy ślepy na to wszystko, co robicie sami, względem nich choćby, Anetty i Tomasza, Ja wam mówię „nie”, widziałem to wszystko sam, coście robili im, mówiąc, że nie warto iść tam do nich choćby nadal po coś, pomóc im więcej i bardziej w tych założeniach Boga, Moich własnych znaczy, nie, nie pomogliście nawet im, tym ludziom Moim, Tomkowi z Anettą, nieść ciężar posłania tego i każdego Mojego ludzie dotychczas, nie pomogliście, niespecjalnie wywiązaliście się też z założeń Boga Moich, nie.
Nie szkodziło wam iść tam do Anetty z Tomaszem, nie chcieliście.
Przyglądałem wam się ludzie niejednokrotnie wszystkim po kolei, co robicie, jak żyjecie sami w rodzinie i domu, otoczeniu swoim własnym, ziemi, przyglądałem...
Wypatrywałem was też niejednokrotnie tutaj ludzie sam, dopatrując się, kto będzie tu z nami pierwszy, przyjdzie...
Poszukiwałem was latami ludzie, dodam, z tymi ludźmi tutaj, Tomaszem i Anettą, zgarniałem niejako do kupy, naśladowania Mnie Boga w służbie światu całemu ludzie...
Zachęcałem do lubienia Mnie Boga samego, kochania.
Jak i nauczałem was tego ponownie ludzie, jak żyć na nowo z Bogiem na czele, ramieniu, być ze Mną w kontakcie.
Mówiłem też, przez Anettę i Tomka oczywiście, mówiłem, kto kim jest i jaki, byście uważali, gdzie iść macie ludzie, skąd czerpać wiedzę i ducha prawdy serca, nadziei…
Proponowałem też wam siebie na ogół ludzie, dobra doczesne w połączeniu ze Mną Bogiem tworzone, robione, w znaczeniu tworzenia ich dobrowolnie i z serca oczywiście ludzie.
Było tego, fakt.
Było…
Naprawdę było dużo woli Bożej ku temu, byście starali się zawrócić ludzie z drogi opętań i niebezpieczeństw wszelakich ku Mnie, Bogu Prawdy i Serca.
Amen.
Zacznie się niebawem coś, powiem, co wskrzesi zmarłych już z popiołów, a wy ludzie będziecie leżeć tam sami, powiem, pod gruzami nadziei, że Bóg przyszedł wam pierwszy, niż chcieliście sami, czekaliście nań na Niego dotychczas, powiem, pewni, że jest, jestem z wami ludzie obecny.
Amen.
To przekaz ostatni już z serii przekazów dnia i nocy dodam, a odzwierciedlający to, co będzie na Ziemi za moment wdrożone przez siłę zła i złego, zacznie się niebawem to, co mowa ludzie…

BÓG

Zakańczam tekst ów Boży Mój własny.
Amen.

Tomku, Anetto, sprawcie tak, by pozostał z wami ów przekaz na Ziemi spalonej może niedługo, zniszczonej, gdyż przekaz ów jest dowodem żywym na to, że jestem i mówiłem wam ludzie słowo w słowo to, co podałem dotychczas Anetcie i Tomkowi.
Amen.

Zostańcie z Bogiem Dzieci Moje, Tomku i Anetto.
Wam nic nie grozi, powiem dotychczas, do czasu wojny jestem i będę z wami sam obecny w domu waszym dzieci, zostanę tu z wami sam dzieci.
Amen.

Naprawimy to, co złe sami jeszcze, bez nich, tych ludzi niepokornych tak wobec Mnie Boga, że i słowa Moje czy Światło Moje własne, jasne i miłe dodam, pozostało niezauważone przez nich, tych ludzi, nie ludzi może.
Dzieci Moje przygarnę, gdy czas będzie trudny i złowrogi wam dzieci, pamiętajcie.
Ochronię was przed złem sam, dodam, poprowadzę tam, gdzie trzeba będzie nawet, jeśli trzeba będzie iść dalej w życie…
Amen.

Zostawiam was w pokoju dusz waszych dzieci teraz, Tomku z Anettą, pamiętajcie, jestem.
Wywiążę się z obietnic dotychczas złożonych wam dzieci, pomogę przejść to piekło poczynań ludzkich ludzi i znoju nań stworzonego przez nich dotychczas, aż do momentu, aż wykwitniecie sami jak kwiaty Moje własne, Dzieci Moje, Boże.
To was naprawdę kocham, dzieci, choć i dzieci inne podobne wam, Tomku z Anettą.
Dlatego jestem z wami po wszy czas, sam.
Amen.

Nie obawiajcie się dzieci niczego, Tomku z Anettą, chronię was sam osobiście przed złym doświadczeniem Ziemi, co nadejdzie…
Znajdziemy się sami tam, dodam, gdzie Światło jest miłe już i czytelne, jak nigdy dotychczas…
Amen.

To ..…., Dzieci.

Zdanie wykropkować proszę, miejsce docelowe życia waszego wymazać należy z życiorysów innych ludzi.
Amen.

Spodziewajcie się Mnie w domu dzieci teraz więcej i częściej, co znaczy, że wdrażam wam ochronę tak silną i skuteczną Dzieci Moje Drogie, iż sam pilnował będę was w domu już, rodzinie.
W Boga należy wierzyć, dodam, ufając Mu w najlepsze z Nim położenie wspólne.
Amen.

To wy, Dzieci Moje.

BÓG

Przekaz powstał trybem innym niż każden może…
Podałem go sam — mówię, mówię.

BÓG

Niech ciemność idzie tam, gdzie ciemność jest i rozprowadza się dalej, my tu zostajemy sami już, z Bogiem…

Anetta i Tomek
Dosłownie.

Dziękuję Boże za Twoje wielkie Światło dla nas, mnie i męża.
Dziękuję, Boże, dziękuję.

środa, 20 listopada 2024

DZIŚ JEST NASZA ROCZNICA ŚLUBU, OTO CO PADŁO OD BOGA I NIEBA DLA NAS, LUDZI TAKŻE JESZCZE, LUDZI.

Anetta i Tomek


~•~


Mamy 19.11.2024 r., to jest, Boże, Opiekunie Mojej Duszy, nasza rocznica ślubu…
Żartobliwie zapytam, co wy na to, Anioły…?

Odpowiadamy, jako Anioły i Bóg sam tudzież, że stanowimy o Świetle na wespół z wami, Tomku, Anetto, będziemy dalej to robić przez wzgląd na życie i dobro doczesne ludzi, jakim jest, jakim jest życie właśnie samo, życie nie śmierć oczywiście, życie.
To nasze założenie jest, by świat istniał na podwalinie dobra samego i szczęścia dla ludzi Ziemi, zatem konstruujemy tak rzeczywistość waszą sami poniekąd, byście szli w tym kierunku ludzie, no uczyli się też może tego, co nie wiecie sami dotychczas, naumieli.
Tworzymy tę rzeczywistość na wespół z wami ludzie, jednakże tak, byście sami samodzielnie konstruowali to, co trzeba, nie my, zaś wy macie to robić ludzie.
Zachęcamy was zatem jeszcze do tworzenia Sił Światła i Dobra na Ziemi, poprzez obalenie zła samego i chciwości ludzkiej ludzi w zakresie pozyskiwania ciał Ziemi na pokarm choćby, niszczenie tych ciał właśnie poprzez zabicie i śmierć ich własną w życiu.
Negujemy to totalnie i będziemy, odkąd sprawujemy władzę nad światem my sami, Anioły.
Nieporządnym jest zjadanie ciał innych ludzie, bądź ich lekceważenie w procesie rozwoju ich własnym, dodamy.
Jak niewłaściwe jest też oczywiście ich eksploatowanie jakiekolwiek dotychczas i w ogóle, co robiliście dotychczas ludzie, ludźmi nie będąc oczywiście żadnymi, a złem naprawdę oczywiście, złymi.
Naganne to jest i hańbiące świat, gdy je siebie w życiu człowiek, bo zwierzę to jest człowiek, istota żywa z ramienia Boga powstała dotychczas, zmieniona i zamieniona jest teraz ubraniem, dodamy sami.
A wy to jesteście — ludzie, wy.
Skądinąd wiadomo, „człowiek”.
Odchodząc od myśli zabicia czy zabijania, powiemy tak…
Charyzmatyczne to jest, Tomek z Anettą, co dajecie światu dziś i w ogóle, zaznaczamy, wielkie.
Jak niekwestionowane jest też to oczywiście, co robicie sami poniekąd dla świata i ludzi tej Ziemi, tych pól, lasów, łąk i pastwisk, dodamy.
Niemożliwym jest, by Bóg zapomniał wam to kiedykolwiek czy w ogóle, nie spamiętał też tego, co robicie dotychczas sami w obliczu zła Ziemi, będąc i żyjąc jednocześnie sami, w gnieździe zła tak naprawdę jesteście, dodamy, sami.
Bo ludzie to są niewdzięczni na tyle wam, Tomku i Anetto, że chcieliby może „zjeść” i was doszczętnie, bo mówicie też prawdę tę Moją Bożą ludzie, Tomku i Anetto, mówicie…
Zapowiadam też jako Bóg sam, że jestem wam wdzięczny osobiście i zobowiązany też przecież za to, co robicie im, tym dzieciom, by pomóc jednocześnie światu i ludziom, dzieciom zwierząt — dodam, tudzież.
Niekwestionowane to jest i wielkie powtórzę, co robicie sami, bez pomocy innych ludzi nawet, takich co mogliby pomóc wam na pewno, powinni, a jednocześnie nie chcą przez wzgląd na dobra swoje doczesne, co posiadają je może sami dziś, nie będą.
Koło fortuny wielkie jest ludzie dotychczas, było, jednakże miele świat samo niewdzięczny i kruchy jednocześnie, zabójczy.
Miele…
Zmiele niejednego człowieka i niejedną babę oczywiście też za to, co zrobiła dotychczas sama zwierzętom, lub nie…
Bo nie chciała też, że tak powiem, sama puścić wolno dzieci…
Bóg, podał treść ważną kolejną, podałem…
Anioły Moje mówiły też, pozdrowiły was, Tomku i Anetto.
Amen.
Przychodząc, podałem też treść jednocześnie inną ciut może sam, po to oczywiście, by wiedziały te dzieci Moje i nie Moje też nawet, dlaczego są „jedzone” i za co…?
Tomku i Anetto, sposobicie się być Światłem jeszcze sami, widzę, zalecam to i polecam jednocześnie, byście nie stali murem już nawet za „niejedzeniem” sami, a byli jednocześnie mili i dobrzy dla siebie w rodzinie swojej, innych ludzi sprzyjających wam i miłujących was za to, co robicie.
Poszukajcie ich sami teraz, Tomku i Anetto, to czas odwagi jest wielki już, brzemię niesione wam ludzie dobiega końca…
Amen.
Jestem obecny z wami i będę, choćby świat spłonął i znikł niemalże zupełnie, Ja będę zobowiązany wam dzieci za to, co robicie sami w walce z niewiadomym i tajemniczym propagatorem zmian będących zarzewiem wojny świata, na świecie…
Zobowiązany będę i jestem, jako Bóg, do tego, byście wy sami ludzie, Tomku i Anetto, żyli długo i bezpiecznie na Ziemi aż do momentu śmierci doczesnej, że tak powiem, z ramienia Mojego — nie zła, oczywiście, Mojego własnego ramienia, Boga.
Amen.
Doczytajcie treść sami uważnie, jestem!
Kocham was dzieci i będę, za to poświęcenie wasze i całokształt spraw Ziemi dotykanych przez was, choć nie macie sił na to wystarczających może, a robicie to, co trzeba na Ziemi…
Wielkie i niekwestionowane powtórzę, jest to, że Bóg was kocha dzieci!
Amen.
Słowa Moje odczytać proszę im, tym ludziom Ziemi, innym niż wy może, poprzez zachłanność serc ich własnych dyktowaną dotychczas, w ogóle.
Znaczenie ma serce, wy je macie, Tomku i Anetto.
Amen.
Co do reszty wypowiem się inaczej…
Błądzą.
A Teresa jest z nami oczywiście w tym dziele, powtórzę, była.
I inni są, inni…
Jednakże kto, zapytał…?
To Teresa jest i Tomek, mąż twój własny, Perło.
No i ty też oczywiście, wiadomo.
Kochałem was dzieci jak swoje, będę.
~•~
Co do reszty wypowiem się osobno, dodał.
Tyle tymczasem, tyle.



~•~



Wsparcie:
Witaj, jesteśmy autorami Przekazów Dobra i Boga, mocno kontrowersyjnych...
Zatem i prawdziwych, ciekawych, ważnych.
Zasilamy świat i ludzi pięknem ponadczasowym i nieziemskim.
Jeśli ufasz nam i temu co robimy, zasil, proszę własną energią tę pracę i jej wartość nieocenioną.
Dziękujemy, za zaufanie...
Anetta i Tomek


niedziela, 3 listopada 2024




Dzielimy się z Wami Wiedzą Boga, przekazami i tekstami powstałymi w wyniku pracy mediumicznej, Kochani.
Co znaczy, że teksty są żywe, interaktywne i bronią się same, gdyż to Bóg je podał i podawał nam, Anioły.
Tak, jest to możliwe — owszem, jest.
Macie je na blogu, YouTube, między innymi.
Teksty są inne niż wszystko na Ziemi, fakt, opisaliśmy je niejednokrotnie, czym są, dlaczego…?
Są mocne w słowa, ambitne i szczere w Bogu samym, gdyż to On je podał nam, ludziom, Bóg.
Teksty łamią, że tak powiem, już, kłamstwo ludzi i w ludziach, niweczą to kłamstwo i blokują, także ktoś, kto nie jest czysty w energii słów i serca…
Cóż…
Ucieka od nich szybko, tak i pouciekali już stąd ludzie różni, głównie ci, co kłamią Mnie, Boga — słyszę.

Perła
~•~
Nadmieniam ponownie, raz enty może…
Że słów użycza mi Bóg, sam.
Amen.

JESTEŚMY Z NIM W KONTAKCIE, DIALOGU WEWNĘTRZNYM I PONADWYMIAROWYM, TO DZIEJE SIĘ, DZIEJE — LUDZIE.

Anetta i Tomek
~•~
Ograniczeniem jest przekonanie, że Bóg nie mówi do ludzi, gdy mówi, pewne, że mówi sam do człowieka, który jest czysty i prawy, ma dobre, otwarte serce.
Amen.

Zatem i tu jest, jestem „przykładem” tej mowy żywej.
Amen.

Perła
~•~
Każde słowo złotem jest, nieocenione i nieoszacowane też niczym, przez nikogo, jeśli i ty masz serce jak dzwon, powiesz to sam, sama — słyszę, tę prawdę Boga, Bożą.
Mów, dodał, mów.

Amen.

Bóg sam, Tata.
~•~
Zanim jednak zło pokaże ci wpierw swoje zasady czucia i mówienia też, posłuchaj sam słów Ojca, dodał, Moich.
Są pewne — jak Ja, dodał.

Bóg

A będzie, dodał, żyło tu do czasu rozumu ludzi i ich, że tak powiem „otwarcia”, ustalenia kto kim, dodał.
Wy je sprowadzacie sami, mówi, w sobie.
Wy, ludzie, wy.

Bóg
~•~
Anetta i Tomek to Światło, zapraszam.
Niewinność, do tego.

Bóg

~•~~•~~•~


Treść powstała w dniu 21.10.2024 r.

Dziś zwracamy się, z takim oto kontentem do państwa, mianowicie zapraszamy was sami, my i Anioły, Bóg, wszyscy zapraszamy was do pracy mediumicznej z wami samymi ludzie.
Na ten moment proponujemy bardzo piękne, nadzwyczajne analizy Duszy człowieka, kobiety, męża, dziecka, dzieci; dzieci również mogą wziąć w tym udział poniekąd, gdyż jest to niejako zdalne spotkanie z „psychologiem”.
Podobna aranżacja techniczna to będzie, a działająca na odległość oczywiście, bez udziału dziecka, bez.
Dzieci są szczególne dla Boga, dlatego tym bardziej zachęcamy mamy, by zastanowiły się, czy ich dzieciom nie potrzeba takiej właśnie Bożej, Boskiej analizy, symulacji duchowej na temat ich dzieci właśnie, rozwoju ich dzieci, rozwoju duchowego ich dzieci oczywiście też, potencjału ich dzieci do koniecznego, do przeżywania życia w zgodzie ze sobą — jak najpiękniejszego, dodam.
Tak, w tym służymy pomocą, w rozpoznaniu potencjałów dziecka — tak szkolnych, jak naukowych, jak osobowych i osobistych oraz pragnień dziecka indywidualnych, indywidualnie; rozpoznania ich, tych pragnień, szczegółowo i analitycznie.
Sądzę, że analiza przeprowadzona dla dziecka, raczej dla mamy na rzecz dziecka, umożliwi tej mamie i pomoże bardzo, w znalezieniu najbardziej adekwatnych temu dziecku potencjałów życia i sposobów realizacji w życiu jego samego, dziecka, tak by czuło się szczęśliwe i spełnione, bezpieczne w każdej możliwej sytuacji — tudzież rówieśniczej, rodzinnej, wieloosobowej, no i każdej innej, dodam.
By było wszystko dobrze, ot po prostu.
Zachęcamy także was kochani do tworzenia analiz, rodzinnych choćby — dla całych rodzin, poprzez wyszukanie potencjałów rodzinnych pozytywnych, wskazanie negatywnych, zdyskwalifikowanie ich oraz wypracowanie potencjału zbiorczego, który poda Bóg oczywiście sam, Jezus, jeśli to jego poprosimy o wsparcie też, można to uczynić, słyszę.
Tak, potencjały zdrowia, sił, pracy, dóbr i wszelakich wręcz sposobów kierowania życiem by było dobre i bezpieczne dla człowieka czy rodziny; tak, tutaj wspomagali będą nas świetliści, jak Jezus, być może Michał Archanioł, no i Bóg ostatecznie, całkowicie ważny i przeważny, świetlisty Anioł, Prorok, Twórca i Stwórca jednocześnie nas wszystkich.
Amen.
Analizy dla osób zmarłych włączamy w ten pakiet analiz, one już miały miejsce, wykonywałam je bardzo pięknie, bardzo szczegółowo, bardzo analitycznie i bardzo wieloaspektowo, naprawdę dużym, także obszernym materiałem powstały i zadzwoniły w uchu niejednemu człowiekowi tęskniącemu za kimś, ale i niejednej osobie zmarłej co przeczytała to oczywiście…
Tak, jest to możliwe, gdyż jedna z osób zmarłych dokładnie nam to przekazała, że zapoznała się z materiałem przygotowanym dla jej męża właśnie.
Zastrzeżeń nie było, więc było miło i subtelnie, zatem jeśli mielibyście życzenie porozmawiać z kimś, kto od was odszedł niedawno, bądź jakiś czas temu, a nawet lata temu, tak, jest to także możliwe za pośrednictwem Energii Bożej oraz Istot Światła i nas samych; mnie głównie, Perły, Medium Bożego.
Jeśli chodzi o bardziej odlotowe sprawy typu biznes, firma, jestem na pograniczu wyboru między tym a tym, między zakupem ziemi a mieszkania, bloku a willi choćby, tak, również otrzymasz od nas odpowiedzi sugerowane przez Światło wraz z informacją, co jest dla ciebie najlepsze i będzie oraz dlaczego…?
Uzasadnienia rzeczywiście są konkretne, że tak powiem, doszczegółowane dość solidnie tak, że nie ma dodatkowych pytań po prostu, nie ma.
Czuwajcie na swoim losem kochani tymczasem, a my zastanowimy się, ile takich analiz możemy na ten moment zrobić, zweryfikujemy osoby chętne i odpowiemy wam oczywiście co dalej, powiedzmy, kto kiedy, w jakiej kolejności podejmie z nami pracę a my z nim, ja głównie i Tomek.
Zapraszamy, całym sercem zapraszamy was ludzie, byście doświadczyli sami i na własnej skórze możemy powiedzieć, tego oto spotkania z Nimi, z Duchami Światła samego, a od Boga pochodzącymi oczywiście — nie zła, nie nie, to nie zło dyktuje tak wspaniałe, istotne, transformujące i niebagatelne rzeczy, w znaczeniu szeroko pojętych uzdrowień dusz ludzkich ludzi, zmiany wzorców ich własnych postępowania i życia, ulepszenia tego, co się ulepsza samoistnie niemalże po przeczytaniu tych słów, przekazów, treści, analiz, konspektów.
Nie, tu nie ma co dywagować, Bóg uzdrawia ludzi i nie my, nie inni ludzie, którzy twierdzą, że to potrafią, to kłamstwo!
Uzdrowicielem jest Bóg i wyłącznie — tylko On, Tata.
A my wokół Niego punkciki centralne naokoło, że tak powiem, osoby Boga, jesteśmy tylko Jego pomocą, dziećmi.
Wsparciem niejako, dodatkowym oczywiście, tyle, nic ponadto, Światło idzie od Boga, uzdrowienie idzie od Taty — Boga, pomoc również idzie od Taty — Boga i Boga samego.
Amen.
Nie można mówić inaczej ludzie, nie, uzdrowienia, cuda, jeśli tak to dookreślimy tym razem, tak, przychodzą, jednakże od Boga ludzie — nie sił innych, nie „kościelnych” emisariuszy Światła rzekomo, nie…
Władzy nie mają — jako i my sami tutaj, ja, Anetta i Tomek, nie mają, nie mamy władzy w pokonywaniu czegoś, czego nawet dobrze nie rozumiemy, czym to jest i jak można to rozwiązać.
Tu się dzieją Boże zmiany i naprawy tego, co naprawy wymaga i wymagało od dawna; to Jego Światło, Moc i Mądrość leczy i uzdrawia nas samych, wszystkich, którzy proszą o to i dziękują, oczekują na to w skupieniu i ciszy, wiedząc, że to tylko On, Bóg, jest nam Ojcem, lekarzem.
Zapraszamy kochani, kto co potrzebuje i czego, mówcie nam, napiszcie, spiszcie to sobie i pytajcie.
Podajemy kontakt mailowy, będzie najprościej, jeśli wolicie napisać swoje zgłoszenie poprzez komunikator fb, również jest to mile widziane w tej formie, czemu nie?
Jednak opracowania Boże i nasze po trosze, ponieważ są dość obszerne i ciekawe, wiążące wszystko, czego dotyczyły w sposób nadzwyczajny, no one będą wysyłane do was mailem w formacie PDF, najprawdopodobniej.
Będziecie zadziwieni, zapewniamy.
To nie pierwszy raz i niejedno podziękowanie otrzymaliśmy już za to, co proponujemy ludziom za udziałem Boga samego.
Amen.

Anetta i Tomek Morawscy