niedziela, 28 lipca 2024



Udostępniamy, Kochani, jeden z ważniejszych przekazów, które odbieramy, odebraliśmy dotychczas sami…
Przekaz — potwierdzenie tego, co przyszło wcześniej do ludzi przeze mnie samą, powstało, z racji odbioru treści przez Medium, mnie.
Treść piękna i znacząca jak wszystkie treści nasze od Boga.
Wzniosła i patetyczna prawie, choć Bóg jest miły głównie i wielki.
Nie jak człowiek, nie!
Nie ma porównania żadnego, ludzie, nie będzie…
To Bóg — nie człowiek jest!
Amen.
Treść do otrząśnięcia się całkowitego przez człowieka, sądzę…
~•~


Przekaz Boga z dnia 26.07.2024 r.


Perła: No to jesteśmy, Energio Boża, ja, Tomek, po to, by zaczepić dzisiaj ciebie samego, z pytaniami naszymi przychodzimy odnośnie Ziemi.
Wpierw poproszę opiekuna mojej duszy własnej o kontakt i ochronę należną mi w tym kontakcie i prowadzenie, by iść dalej z Tobą, Boże, śmiało i odważnie.
Poproszę więc opiekuna mojej duszy o charyzmat woli i serca jeszcze dziś, wsparcie.
Rozmawiamy więc poprzez energię opiekuńczą, więc moją nadal tym samym.
Przychodzimy z pytaniami, Boże, powtórzę.

Bóg: Pytajcie Mnie więc o wszystko prawie, byle nie o zło w znaczeniu posiłkowania się nim samym, bo Bóg taki nie jest oczywiście, dodam.

Perła: To już wiemy i nie chcemy cię zrazić do siebie oczywiście, Boże, nie my, Anetta i Tomek.
Choć inni ludzie lubią obrażać Cię, Boże, niestety…

Bóg: Zaraźliwe to jest, mówi Bóg, gdy widzą cię, Perło, uśmiechniętą trochę, a oni sami są źli na coś może, powiedzmy, małostkowi; tak, lubią wtedy dręczyć sobą, Tomku, Anetto, poniewierać, gdyż za mało wiedzą o Mnie sami, to po pierwsze, nic, a i mniej nawet, to i chcą też was samych tu, ludzie, Tomku i Anetto, Moi, przepędzić może najlepiej byście nie mówili im nic o Mnie nadal, w ogóle.
Tak, to ludzie są Ziemi niestety, powiem, aroganccy i butni, poniewierający Mnie samego, jako Boga Jaźni i Ziemi swojej własnej, co żyją na niej sami, dlatego też odejdą z niej sami ci ludzie co mowa, bo muszą oczyścić tę Ziemię właśnie zasiedloną sobą, demonami w nich samych, tych ludziach…
Ziemia czyści się latami już od was ludzie, dodam, sczyszcza, bo nie chce was na sobie, powtórzę, nie chciała jednakowoż.
Matka wie, kto dobry jest, ludzie, jej dzieci są dobre na Ziemi rzeczywiście, dobrymi są ludźmi, Matka je kocha oczywiście inaczej niż wyrodne dzieci swoje, powiedzmy, przebiegłe…
Nie różni jej nic od matek tych czy takich na Ziemi, które dzieci swoje troszczą, miłują…
A gdy niedobre są, karcą.
Tak i Matka ta, Ziemia, tożsama jest z tym właśnie — matkami Ziemi innemi.
Wracając…
Co was do Mnie sprowadza, Anetto i Tomku?

Perła: Chcemy dowiedzieć się Ojcze, Boże nasz własny, Tato…
Chcemy dowiedzieć się oczywiście, co dalej z Ziemią jest, będzie, w znaczeniu rozwoju Ziemi bądź upadku jak mówiłeś sam, zatoru jakiegoś może, wojny…
Bo mówiłeś tak nam sam, Boże, o wojnie…
Czy nastąpi, powiedz?
Ominie nas może, powiedz…?
Jak to będzie z nami ludźmi na Ziemi dalej, co się dzieje z nią — Ziemią…?
Co się wydarza na Ziemi też teraz, powiedzmy, zachodzi…?

Bóg: Odpowiadam, jako Bóg wam, ludzie, teraz:

Ziemia jest w stadium, powiedzmy, sczyszczeń takich już teraz, że odchodzą z niej ludzie niewiary, po pierwsze, po drugie źli ludzie odchodzą stąd po prostu często teraz, nie tylko.
Idą też ludzie stąd też tacy, co chorują oczywiście teraz, umierają.
Na pewno idą z niej i pójdą ludzie rzeczywiście chorzy na to, co podano wam dotychczas ludzie, preparat, taki o którym mówione jest już dawno, choć mówione jest tak i w taki sposób, byście nie rozumieli jeszcze ludzie, co wam dano czy podano dotychczas w preparacie właśnie „tajemniczym”, dwuznacznym.
Niestety, mówiłem wam niejednokrotnie ludzie o tym, że Ziemia sczyszcza się i będzie od ludzi zachłannych też, powiedzmy, na coś ponad stan i rozum własny, chciwych, a jest tu wielu takich ludzi, nie ludzi.
Rzeczywiście wielu z was, ludzi, jest z nastawienia już i urodzenia może takimi ludźmi, którzy pragną żyć w komforcie niejako ponad stan, rzeknę, umysłu czy woli duszy swojej, mówię.
Chcecie iść przez życie, ocierając się o zło ludzie sami, a jednocześnie być w nim samym, tym złu niejako — ustawieni całkowicie, dodam.
To niemożliwe jest ludzie, mówiłem, by iść z nim pod rękę i ze Mną, to niemożliwe, gdyż dusza ludzka jest lotna i duch, a ciało gęste.
To konflikt jest odwieczny między materią a duchem, powiedzmy, i ciałem.
Wy, jako ludzie, stajecie w poprzek tych założeń Moich Bożych często, naprzeciw bywało też.
Tak i tu teraz staniecie sami i stoicie też ludzie za Mną samym lub nie, dodam.
To oczywiste jest, że wielu z was, ludzi, chce iść z Bogiem i pragnie, a jednocześnie służycie złu sami; ciekawe…
Bo jak można iść z Bogiem — powiedzcie, by jednocześnie ustawić się w hierarchii zła samego i kopnąć Mnie, Boga, w tyłek, rzeknę…
Eufemizm to jest jakiś, sądzę, paranoja, by iść ze Mną ludzie, chcieć, a iść następnie w szeregi diabła woli, sądząc, że naprawdę jesteście w porządku wobec Mnie, Boga sami, będziecie.
Nakłaniam was sam, jako Bóg, dotychczas czy nakłaniałem, dodam, byście nie brali dosłownie zła samego, a Mnie, Boga, chcieli, ludzie…
Urzeczywistniłem wam siebie poprzez przekaz Anetty i Tomasza, u nich przebywałem też lat wiele w domu, czy sercu ich własnym, rodzinie…
Nie chcieliście Mnie ludzie poznać przez nich, Tomka i Anettę, zauważyć też może nawet w tym słowie pisanym Anetty i Tomka, dosięgnąć poprzez aplauz jakiś i radość, powiedzmy.
Tak, nie chcieliście Mnie wielokrotnie ludzie, gdy mówiłem wam sam poprzez Anettę i Tomasza, że jestem obecny w ich domu, powtórzę, rodzinie…
Nie skłaniało was to do refleksji żadnej, dodam, by iść tam do nich, Anetty i Tomasza, zauważyć Mnie może samego w tym domu jakoś i polubić, dotknąć, przez kontakt jakiś ze Mną samym, w ich towarzystwie będącym, powtórzę…
Niestety, wołałem was sam latami ludzie do siebie i ku Mnie, przez Anettę i Tomka wołałem was latami, dodał…
Nie słyszeliście Mnie wszyscy prawie ludzie, obłęd to jest jakiś już i dziwactwo ponad stan i normę ludzie, by nie słyszeć Mnie, Boga, w treści podanej i słowie podanym dotychczas, nie widzieć…
Ślepota ogarnęła was taka już ludzie, dodam, że nie widzicie ojca, brata obok siebie ludzie, a cóż Mnie, Boga, Anetty…
Czy Tomka…
Znaczący to jest przekaz i będzie, gdyż doszło już do sytuacji takiej, że Bóg wam mówi „nie” ludzie, dosyć…
Ja sam mówię wam teraz ludzie już, że okłamaliście Mnie niejednokrotnie, wyrodni, jako Boga, bym was sam chwalił jakoś w tym życiu i doceniał, gdy to wy ludzie — nie Ja, Bóg, jestem zły!
A wy jesteście złymi ludzie, ludźmi, potworami, zakładam, na Ziemi, gdy zrobiliście tak już nawet, że Boga tu nie ma, wypędzony jestem dotychczas z Ziemi i byłem przez was ludzie, zło.
Nie sprzęgałem się z wami latami i wiekami też, dodam, przez to właśnie co mowa, wypędzenie Mnie, Boga, z Ziemi.
Zastanawiałem się też wielokrotnie — jako Bóg, czy dać wam szansę ludzie poniekąd, uzdrowienie jakieś własne przez kontakt czy powrót na Ziemię właśnie…
Modulowałem się sam wiecznie, zastanawiając, jak będzie, gdy wrócę na Ziemię do ludzi samych, po co…?
Czy ludzie przyjmą Mnie też — pytałem sam siebie oczywiście — jako Bóg dobry i prawy, nie zły!
Zastanawiałem się skąd będzie atak na Mnie samego i za co, bo wiedziałem też, że ludzie są źli oczywiście na Ziemi, podli.
Miłowałem was kiedyś ludzie, owszem, bo byliście inni, lepsi niż teraz o wiele, mądrzejsi niż dziś znacząco.
Wiedziałem też, że wrócę na Ziemię sam — jako Bóg, by was podnieść jeszcze ludzie, zabezpieczyć jakoś przed złem samym, wróciłem…
Co daliście Mi w zamian, powiedzcie…?
I czym to jest…?
Skarżenie się Bogu na zło ludzie na okrągło, a gdy jestem tu — mówienie, że Mnie nie ma choćby, nie będzie…
Nie istnieję najlepiej…
Przychodzicie tu sami, widzę, do Tomasza z Anettą, czytacie słowa Moje Boże, a Mnie, Boga, nie czcicie odpowiednio w tym słowie po pierwsze, w ogóle…
Nie rozpoznajecie też energii Mojej Bożej, dodam, w ogóle…
Nieliczni czują coś więcej od innych, jednak nadal sądzą „nie Bóg”!
Zorganizowałem też sam jako Bóg, u Anetty i Tomasza, cykl przesłań ojczystych powiedzmy, mnogich w znaczeniu czasookresu podawania ich i monitowania też oczywiście, sylabizowałem je z wami ludzie, byłem tu jednocześnie obecny i tam, gdzie przebywam sam jako Bóg, w oddali…
Zastanawiałem się, rzeknę, kto z was ludzie podejmie temat kontaktu ze Mną i dlaczego oraz jaki będzie tego przebieg, powiedzmy…?
Zastanawiałem…
Nie było tu dusz za wiele mądrych i odważnych na tyle, by kontakt ów podjąć za Mną samym oczywiście i taki, jaki ma miejsce.
Interaktywnie w znaczeniu słów wielu ze Mną mówionych i wypowiadanych też.
Nie było tu takich osób, widzę, za bardzo, prócz Anetty, która sylabizuje też treść każdą Moją, gdyż podaje je oczywiście sama wam ludzie, ściąga z energii pól Moich własnych, Bożych.
Zaciekawiałem się też, dodam, tym, kim jest każdy z was ludzie, przychodzący i obserwujący nas…
Spostrzegłem dusz wiele jasnych już może i na drodze dobra będących jakiegoś, wstępnie, aczkolwiek nikt z was nie rozpoznał Mnie, co ciekawe…
A słowa tu są różne Moje, przeróżne…
Podawałem je latami — jako Bóg z energii, Anecie i Tomkowi, padały często same o Mnie, Bogu…
A wy ludzie myślicie, że to kawał jest jakiś, powiem, żart…?
Że Anetta z Tomkiem bredzą sobie o Mnie ludzie jakoś sami może; wstyd…!
Bo to ludzie są wiary i prawdy głębokiej nad wyraz, Moi wysłannicy to są i będą nadal jeszcze, naprawdę.
A wy, ludzie…
Cóż…
Splątani umysłem i potrzebami życia ponad stan nadal, idziecie w próg chciwości i zła często sami i nadal, nie patrząc już może na nic po drodze ludzie, nikogo…
Zabrnęliście w umysł sami tak daleko już ludzie, powiem, iż nie rozróżniacie prawdy od kłamstwa — po pierwsze, po drugie nadziei od zła i demona.
Nie różnicie nic ludzie, dopowiem, niczego co by było święte i Moje Boże, a złe…
Tak i tu teraz nie widzicie czy nie widzieliście też dotychczas Mnie, Boga.
Spadłem wam z Nieba sam — jako Bóg, dodam.
Nie fizyczny, nie materialny, aczkolwiek manifestujący się w słowo jasne i pewne, rzeknę, znamienite.
Nie trzeba tu dwóch oczu czy wiary i prognoz żadnych możliwych na Mnie, bo jestem rzeczywisty jak nic tutaj ludzie, na Ziemi…
Wy tu macie wszystko już prawie w energii ludzie, nie Mnie, Boga jednakże — dodał.


Zacznijmy przekaz…

Zaczyna się czas trudny ludziom, ludzie, gdyż poskładało się to tak wszystko na Ziemi, powiem, iż niematerialne walczy z niematerialnym i odwrotnie.
Ludzie z ludźmi i cienie.
Wartości z wartościami zmagają się nadal i często, choroby z chorobami dopadają was ludzie, często, a wróg ściele kładkę sobie do wejścia na Ziemię, Planetę.
Wymiary mieszają się już tak właściwie wszelkie, dając upust wrażeniu, że nic nie jest pewne i będzie, gdyż rzeczywistość przekształca się prawie w hologram ludzi Ziemi, dodam.
Manifestacje pól energii więdną szybko już i gwałtownie tak, iż nie nadążacie sami ludzie za tym, co się dzieje naokoło was, w powietrzu czy wodzie…
Zło dominuje wszędzie na ogół, powietrze czy woda, ląd, Ziemia, Planeta, nieważne, ono jest wszędzie dyspozytorem już niemalże waszych pragnień i złożoności życia — po pierwsze, po drugie charakterów…
Mnoży się i dzieli samo, pije krew i spożywa ciała ludzi i dzieci, ludzie, zważcie.
Mówiłem wam o tym niejednokrotnie, iż Ziemia to Planeta zła jest dotychczas i była, należy ją przekształcić w coś lepsze i wyższe, by wzrosła ponad stan swój i rozum, ludzie, wybiła do góry sama przez to, urosła…
Nie chcieliście naprawić jej, Ziemi, lub być tu z nami osobiście i często uciekaliście stąd jak tchórze, wielu z was, ludzie, księżniczki, nie kobiety, dodam.
Pouciekaliście też z miejsc onych Moich na Ziemi dotychczas, które Mnie, Boga, reprezentują nadal godnie, powiedzmy, i z Boga, to miejsca święte są, dodam oczywiście, pod względem energii ludzkiej ludzi i dobroci; tak, stąd uciekacie najczęściej, ludzie, widzę, gdzie dobro jest cenione i warte…
To was razi mocno, dobro, dobroć ludzi i serce, Anetty, Tomka, Wiesławy i Basi powiedzmy…
Bo inni ludzie też czują dobro, są dobrzy, bywa oczywiście…
Może nieliczni — to fakt, a Moi!
Reszta to dno już niemalże ludzkiego postępu i wzrostu pod patronatem sił zła, szatana.
Nie wierzycie mi ludzie, co mówię — jako Bóg, nie wierzcie, jednakże dotkniecie sami na ogół wszyscy ci, co mowa tego, co mówione…
Działalności sił zła dotkną wszyscy, powiadam, którzy to złe zło, że tak powiem, prowadzą sobą nadal czy dotychczas, ludzie…
Tak, dotkniecie go sami niebawem, gdyż to zło weźmie was w obrót taki już, powiem, którego nie wyobrażacie sobie jeszcze dotychczas ludzie, nie mieliście, w znaczeniu takim co mowa.
A zło jest występne jak nigdy, dodam, teraz, będzie.
Spodziewajcie się sami ludzie już wojny, wojen takich, które was otrzeźwią szybko ludzie z marazmu życia i postępu, jaki zgotowaliście sobie sami dotychczas, nie Bóg, nie Ja wam postęp ów propagowałem dotychczas czy kiedykolwiek, wcieliłem…
To wy ludzie sami dążycie do tego, by postęp ów was eliminował ciągle we wcieleniu i wcieleniach Ziemi, Planet, nie Ja!
Planetarni jesteście nisko dotychczas — jako „ludzie”, niziutko…
Tak i inne nacje a odległe wam dotychczas od Ziemi, dalekie…
Cóż, wykorzystują to nagminnie, że tak powiem przeciw wam, ludziom, niszczą to, co na Ziemi — dodam, dodał.
Cywilizacje wyższe nad wami, ludzie, a są takie oczywiście, to pewne, nie są wami zainteresowani pod kątem wzrostu i pobudek dobra jakiegoś i mobilizacji dobra na Ziemi, przeciwnie, starają się was wywłaszczyć z Ziemi, ot tak, po prostu…
Znajdują sposób na to, by was samych tu zwieść bardziej, niż sądzicie i chcecie ludzie, rozumiecie, by potem was stąd wysiedlić, powiedzmy, wyrzucić.
Tak i teraz dzieje się podobnie, że istoty inne planetarne, a złe, chcą was się pozbyć ludzie z Ziemi…
Pozbywają się was ciągle, latami, usiłując wam wpoić coś, czego nie rozumiecie, mianowicie jest to dążenie do celu po trupach, powiedzmy, bez ogłady…
Tak, idziecie do celu po trupach na Ziemi ludzie, a jest ich mnóstwo pod wami, leżą i leżały też pokotem niemalże wszystkie we ziemi tej waszej na Ziemi, leżą…
A i wy leżycie tam sami, choć nie wiecie o tym ludzie, leżycie…
Ziemia was pamięta jeszcze, mówi, że spamiętała każdego na niej, kto był i żył, a nie wzrastał należycie w pokoju i szczęściu, gdyż nie rozumiał też tego właściwie, czy Boga…
Ta Ziemia walczy jeszcze o ludzi, choć wie, że stracona ponownie — dodam, dodał.
Niestety wojna jest igliwiem mas, powiedzmy, gdy idą na nią i ścielą się trupy kolejne…
Tak i tu teraz będzie podobnie za chwilę, wojna.
I tak oto kończy się świat wasz ludzie kolejny, następny po tym skończonym pierwej, wcześniej znaczy…
Zapominacie to szybko naprawdę, co było, Ja pamiętam!

Bóg

Wojna jest pewna, dodał, zniszczenie, choć nie chcecie tego tak widzieć, czy boicie się, ona będzie, przyjdzie, dokonując strat takich niewyobrażalnych dotychczas ludzie, że spamiętacie Me słowa własne ci, co żyją i przeżyją też wojnę, dodał.

Koniec przekazu.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz